Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2022

Święta 2019

Obraz
... Autobus linii 333 jadący z Jerozolimy do Ejlatu powoli znika za horyzontem, a my z przerażeniem zauważamy, że cały zapas żywności, tak pieczołowicie przygotowany na porannym śniadaniu w hostelu Abraham przy Ha’Davidka, znika wraz z kierowcą i pasażerami. Szkoda wszystkich tych pyszności, które stanowiły pierwszy porządny posiłek po prawie tygodniowym włóczeniu się autostopem po Izraelu, zapakowanych w torbie z wizerunkiem tarnogórskiej synagogi, przepięknie uchwyconej na obrazie @Barbara Mróz. To niezbyt dobry początek dnia, a w dodatku jesteśmy w jakimś dziwnym miejscu. Morza Martwego, w którym kąpiel miała być głównym punktem dzisiejszego programu, nie widać w zasięgu wzroku. Zamiast niego krzaki, chwasty i pustynia, ciągnąca się kilometrami dookoła. Z ponurych myśli wyrywa nas warkot silnika, który wydaje nadjeżdżający z bocznej drogi totalnie zdezelowany van, którego lata świetności minęły już bezpowrotnie dawno temu. Kierowca hamuje obok nas z piskiem opon i gestem oraz łamaną...

Polowanie

Obraz
Stawiam się u Toma punktualnie o 8 rano. Jest już ubrany, dorzuca jeszcze paczkę nabojów kalibru 7 mm do specjalnie skonstruowanego plecaka, w którym całkiem wygodnie nosi się sztucer z tłumikiem. Krytycznym spojrzeniem omiata moje ubranie i ciężko wzdycha. Wydawało mi się, że jestem dość dobrze przygotowany pod tym względem, lecz okazuje się, że surowa szkocka pogoda i teren, w którym będziemy się dzisiaj poruszać, wymaga specjalistycznego podejścia do sprawy. Moje wygodne Lowy zastępujemy więc wysokimi prawie po kolana, ogromnymi skórzanymi butami myśliwskimi, w których bezproblemowo mogę się poruszać nawet w rwących górskich strumieniach. Zamiast klasycznych bojówek, wyciąga dla mnie z szafy goreteksowe, wodoodporne spodnie z podwójną warstwą oraz mocno sfatygowaną, lecz bardzo dobrą jakościowo kurtkę, w której mogę się szczelnie pozapinać, nie wpuszczając do środka nawet odrobiny przejmująco zimnego i wilgotnego górskiego powietrza. Rękawiczki, których zwykle używam na zawodach str...

Galaretka

Obraz
Mam urodziny ósmego listopada. To jeden z niewielu powodów, dla których można polubić ten wyjątkowo przygnębiający miesiąc. Teraz to nie ma już większego znaczenia, ale w dzieciństwie celebracja urodzin była zawsze wydarzeniem godnym uwagi. Poza tym to już z górki niedługo Mikołaj, Wigilia, Sylwester, ferie zimowe, a potem byle do wiosny. Mogły więc te urodziny być wydarzeniem bardzo wyjątkowym dla dziecka.  Tutaj jednak sprawę zaczynają komplikować dwa fakty. Pierwszy z nich to niezaprzeczalna bliskość święta 1 listopada w stosunku do moich urodzin, drugi zaś to położenie rodzinnego domu obok cmentarza. A właściwie tuż  przy dwóch największych tarnogórskich cmentarzach: Starym i Nowym. Te dwie rzeczy spowodowały, że cała rodzina odwiedzająca zmarłych, niejako przy okazji wpadała do nas z odwiedzinami. To, że za parę dni miały miejsce moje urodziny, powodowało, że by oszczędzić czasu, przywozili ze sobą życzenia i prezenty. Stało się to w pewnym momencie normą, więc obchodzeni...

Indiana Jones

Obraz
Pogoda na zewnątrz nie sprzyja dobremu samopoczuciu. Dodatkowo bardzo krótki dzień, ogranicza możliwości związane, chociażby ze zwykłym spacerem. Napotkani znajomi i nieznajomi bez przerwy drążą jeden i ten sam temat: inflacja, recesja, drożyzna, prąd skoczył do góry o tyle, benzyna o tyle; drogo, drożej, najdrożej. Ceny, węgiel, drzewo, gaz, paliwo. Jest źle, będzie gorzej. Mam tego wszystkiego dość, więc gdy tylko mogę, zaszywam się w mieszkaniu i czytam.  Dzisiaj aplikacja telefonu przypomniała mi zdjęcie, które gdzieś tam czaiło się w chmurze Google, by po trzech latach, znowu się pojawić i wywołać wspomnienia z nieco cieplejszego kraju... Jest druga połowa grudnia 2019 roku. Budzimy się o 5:30 rano w obskurnym mieszkaniu w izraelskim Ejlacie. Gdy dotarliśmy tu późnym wieczorem dnia poprzedniego, @Dariusz Ildefons Guzy, na widok mocno wyeksploatowanego lokum, które zaoferowała nam  kobieta poznana na dworcu autobusowym, chrzci je mianem „ruskiego burdelu”. Zbieramy się wię...

Pierwsza kaseta

Obraz
Pewnego dnia osiągnąłem ten moment w życiu, że postanowiłem zacząć spełniać swoje marzenia. Zostało jeszcze całkiem sporo rzeczy, na które nigdy nie było mnie stać, były trudno dostępne lub po prostu nie wypadało. Może to i jakaś forma kryzysu wieku średniego, ale jakże momentami przyjemna. Ostatnim czasem nachodzi mnie straszna ochota na kupno gramofonu. Oczywiście  w dzieciństwie był to podstawowy nośnik, na którym odtwarzałem muzykę, jednak to nie był ten czas, gdy dokonywało się świadomych wyborów. Nie liczy się bowiem Modern Talking i Limahl, bo wszyscy tego słuchali,  była to zwykła moda i chęć podążania za tłumem.  Prawdziwych muzycznych wyborów dokonywałem słuchając kaset, gdy stary gramofon Bambino zniknął gdzieś w mrokach historii. Powtórne rozpoczęcie przygody z płytami winylowymi to byłoby jednak coś. Znając swoje możliwości w trudnej sztuce odkładania oszczędności, potrwa to pewnie kilkanaście miesięcy, jednak wymyślanie repertuaru płytowego, od którego powin...

Cmentarz

Obraz
Od kiedy pamiętam, zawsze byłem poza podium. Czy to zawody sportowe, konkurs literacki czy zwykła rywalizacja wśród przyjaciół. Wiele razy ocierałem się o pudło, ale w swojej kolekcji mam jedynie medale z różnych konkurencji biegowych, gdzie nagradzany  jest po prostu każdy uczestnik, niezależnie od lokaty. Kiedyś konkurencje siłowe,  ostatnio najczęściej zawody strzeleckie, zawsze poza medalem. Pierwsza dziesiątka, ale czwarte miejsce, siódme miejsce, ale dyplomy były do szóstego, jedenasty, gdy nagrody przyznawano pierwszej dziesiątce. Zawsze bardzo dobrze, lecz nigdy na tyle, by móc się pochwalić. Pech, czy raczej brak umiejętności? Nieważne, tak już pewnie pozostanie. Jest w Szlachtowej, znajdującej się pomiędzy Szczawnicą a Jaworkami pewien dość szczególny cmentarz. Lokalizacja idealna u podnóża majestatycznej góry Jarmuta. Przy cmentarzu zawsze pusty parking, w pobliżu niewiele domostw, w dole szumi czysta rzeka Grajcarek. Kaplica przycmentarna nowiusieńka, zielona trawk...

Megas

Obraz
Jakiś czas temu odbył się kolejny koncert Iggy Popa podczas Off-Festiwalu. Przyznam szczerze, że w natłoku obowiązków zapomniałem zupełnie o tym wydarzeniu, więc nie było mi dane zobaczyć Jima Osterberga na scenie. Szkoda, bo nie wiadomo na ile jeszcze koncertów starczy Iggiemu werwy i przede wszystkim sił. Facet zwykle daje siebie wszystko, a ilość blizn, szwów i innych pozostałości po styczności z twardymi częściami sceny, potwierdzają jedynie dość odważny charakter jego koncertów.  Ale zupełnie nie o tym miała być mowa, Iggy jedynie stał się pretekstem do pewnych przemyśleń w tematach około muzycznych. Od kiedy pamiętam, stawiany jako wzór „zwierzęcia scenicznego”, mimo lat eksperymentów z alkoholem i wszystkimi możliwymi rodzajami narkotyków, zawsze stawiany jako wzór niezniszczalnego rockandrolowca.  Pamiętam, że nigdy nikogo nie raził taki styl życia, wręcz po prostu tak wypadało. Rockman musiał używać i nadużywać, bo tak. Koniec i kropka.  W ostatnich latach, zaczę...

Grzegorzek

Obraz
Zwykła droga do pracy to temat niezbyt chętnie poruszany z wiadomych powodów. Jednak, gdy prowadzi ona przez Park Repecki, sytuacja nieco się zmienia. Odcinek pomiędzy parkingiem a szybem Sylwester to całkiem ciekawy kawałek lasu, który od wielu lat przyciąga zafascynowanych nim spacerowiczów czy miłośników sportu na wolnym powietrzu.  Wprawdzie rachityczny asfalt, wylany na szybko w okolicach 1972 roku, miejscami w zupełności ustąpił już kłębiącej się wokół przyrodzie, to spacer tą trasą od zawsze dostarcza miłych doznań.  Jednak, w moim przypadku, zwykle kończyło się to tylko i wyłącznie na miłych wrażeniach. Las jak to las, piękny, miejscami radosny, czasem posępny, zupełnie inny latem, kiedy gęstnieje i zamienia się w głośny i zielony organizm, nęcący swoim zapachem i spokojem. Czy też zimą, gdy nagle kurczy się, zmienia się w ciche, choć nieco wyliniałe miejsce, gdzie co rusz spotkać można jakby zakłopotaną ludzką obecnością sarnę, bądź śmiesznie wymachujące tylnymi kończ...