Posty

Szkocka odmiana

Obraz
 SZKOCKA ODMIANA To miał być intensywny dzień. Wczorajsza urodzinowa wyprawa na Ben Lawers zakończyła się po kilku godzinach bezowocnej wspinaczki na oślep w gęstej szkockiej mgle. Przegraliśmy sromotnie z listopadową pogodą, więc dzisiejszy dzień miał nam wszystko zrekompensować. Wprawdzie aplikacja z prognozą pogody wspominała o mogących wystąpić lokalnie silnych podmuchach wiatru, jednak słońce, które ma świecić przez cały dzień, powinno wynagrodzić wszystkie te niedogodności. Plan w zamyśle był dosyć prosty. Zaraz z rana wodujemy kajak i przepływamy przez jezioro Loch Tay na drugą stronę. Szukamy miejsca, gdzie można schować łódkę w krzakach i ruszamy w poszukiwaniu starej kopalni miedzi. Tyle w teorii, praktyka okazała się jednak dużo bardziej skomplikowana.  Poranek, mimo że słoneczny, przywitał nas silnym wiatrem. Z niepokojem obserwujemy taflę jeziora, która, choć oddalona od nas o jakiś kilometr, wyraźnie wybrzusza się miejscami w postaci białych grzywaczy. Lekko zani...

BŁąD w SZTUCE cz.9

Obraz
 BŁąD w SZTUCE cz.9 EKIPA c.d. Nie było to wcale takie proste. Przede wszystkim należało być… ministrantem. Nie wiem, jak wygląda to teraz, bo od dawna przestałem mieć cokolwiek wspólnego z katolicyzmem w dzisiejszej postaci. Dawniej jednak większość chłopaków w ten czy inny sposób otarła się o kontakt, czy to z ZHP, czy właśnie ze służbą w kościele. Były to dwie formy spędzania wolnego czasu aprobowane przez komunistyczne państwo, z tą tylko różnicą, że pierwsza była zalecana, a druga niechętnie tolerowana. Bycie ministrantem miało swoje plusy i minusy. Ogromnym magnesem, który przyciągał do zakrystii, był okres świąteczny. W czasie adwentu obowiązywał uczniów nakaz uczęszczania na wszystkie msze przez całe cztery tygodnie. Dla wszystkich starych wyjadaczy, którzy zamiast iść do kościoła w niedzielę, znikali zwykle w zakamarkach Parku Miejskiego, skąd po chwili zaczynał unosić się zapach dymu papierosowego, nastawał trudny czas. Należało bowiem zbierać obrazki, które dostępne były...

BŁąD w SZTUCE cz.8

Obraz
 BŁąD w SZTUCE cz.8 EKIPA c.d. Wejście do wymarzonego labiryntu było najzwyklejszym, mocno zakamuflowanym zsypem, prawdopodobnie na węgiel lub drzewo. Jednak jego wąskie rozmiary musiały sprawić trudność nawet tak wychudzonym osobnikom, jak nasza klika. Przygotowaliśmy nić Ariadny, by nie zgubić się w tajemnych korytarzach. Był to cienki sznurek do snopowiązałki, skradziony z pobliskiego pola. Wprawdzie mieliśmy go całkiem sporo i na wszelki wypadek został przygotowany tak, by tworzyć trzyżyłową linę, jednak jego podstawową wadą była ostrość i chropowatość, przez co strasznie ranił palce. Pierwsze próby spuszczenia się w dół skutkowały pojawieniem się śladów krwi w pobliżu wejścia, a cały gzyms, którego się łapaliśmy, był właściwie nią umazany. Powieszenie się bowiem na rękach na ostrym sznurku powodowało rozcięcia delikatnej skóry, podobne do zjeżdżania po linie, w którą ktoś wkomponował żyletki.   Na pierwszy ogień, jako najmniejszy wzrostem, w dziurze zgłębił się Smyk, póź...

BŁąD w SZTUCE cz.7

Obraz
Rozdział drugi: EKIPA Nie pamiętam już, w którym z opowiadań Umberto Eco opisywał sytuację, która zdarzyła mu się w jednym z dużych miast europejskich. Idąc ulicą, nagle rozpoznał mężczyznę zbliżającego się z naprzeciwka. Kompletnie nie pamiętał, kto to jest, lecz uczucie, jakie wywołała w nim ta postać, było do tego stopnia silne, że chciał uściskać niczego niespodziewającego się obcego człowieka. Powiązał tę osobę z kimś ze swojej młodości, jakimś starym dobrym znajomym. Jednak mijając go, nie uczynił żadnego kroku, w tym momencie uświadomił sobie, że to nie kto inny jak znany aktor, a jedyna zażyłość, jaka ich mogła łączyć to ta wynikająca z ilości filmów, w których ów grał, a które Eco oglądał, będąc młodym. Sytuacja ta doskonale obrazuje starą zasadę, że osoby, które poznaliśmy w młodości, darzymy estymą, kompletnie nieporównywalną z osobami poznanymi np. będąc po trzydziestce. Bez większego problemu możemy podejść do kolegi, z którym wychowywaliśmy się na podwórku i nawet po dwud...

BŁąD w SZTUCE cz.6

Obraz
 BŁĄD w SZTUCE cz.6 c.d. “Miłość i przemoc” Początkowe niedowierzanie i zaskoczenie, jakie obserwuję w jej oczach, zmienia się po chwili w niekłamaną radość. “Sławek!”- krzyczy głośno i z entuzjazmem.   Przytula mnie najpierw mocno, po czym wskakuje na biodra, oplatając je nogami, ściskając mocno moje pośladki. Kręcimy się tak przez chwilę w miejscu i muszę przyznać, że jest to jak do tej pory, najlepsza chwila w moim życiu. Świat staje w miejscu, ludzie, drzewa, namioty i budynki zmieniają się w bezkształtną kolorową masę, jakby przepuszczoną przez kalejdoskop. Paulina wtula się we mnie, czuję na twarzy jej mokre jeszcze włosy. Pachną szamponem Familijnym, którego woń, przypominająca kwiaty z cmentarza zmieszane z mydłem, w tej chwili wydaje się boską ambrozją. Świeżo wyprana koszulka stapia się z moją przepoconą bluzą. Czuję jej cudownie sprężystą skórę, a twarde niewielkie piersi kłują sterczącymi brodawkami moje ciało, co pewien czas natrafiając na sutki, co wywołuje ...

BŁąD w SZTUCE cz.5

Obraz
  c.d. “Miłość i przemoc” Chłopaki bawią się nad jeziorem, ja jednak nawet przez moment nie przestaję myśleć o Paulinie. Siedzi ta dziewczyna mocno w mojej głowie. Siedzi i nie chce odpuścić. Do rozpoczęcia Pikniku Country pozostały jeszcze dwa dni, ja jednak gnany uczuciem postanawiam ruszyć tam niezwłocznie. Mimo że nie mam namiotu, a środki finansowe ledwo wystarczą na powrót do domu, ustawiam się przy szosie biegnącej w kierunku jeziora Czos.   Po niecałej godzinie zatrzymuje się na poboczu ówczesny cud polskiej myśli motoryzacyjnej-Polonez Truck. Kierowca uchyla drzwi i przekrzykując melodię dobiegającej z głośników piosenki Kultu, krzyczy donośnie: “Wrzucaj plecak na pakę i chodź tu do przodu! Nie przestrasz się tylko!” Przekręcam klamkę klapy i dźwigam drzwi do góry. Oczom mym ukazuje się niecodzienny widok. Cały tył wypełniony jest sztucznymi penisami, waginami, gumowymi lalkami i stertami czasopism, w których raczej niewiele jest treści, za to całkiem sporo zdjęć. Joh...

BŁąD w SZTUCE cz.4

Obraz
c.d. “Miłość i przemoc” Ludzie dość szybko przyzwyczajają się do pewnych rzeczy. Szczególnie gdy są to sprawy przyjemne bądź przedmioty ułatwiające życie. Dzisiaj nie potrafimy już obyć się bez smartfonów do tego stopnia, że z przerażeniem wspominamy czasy, gdy internet był w powijakach, a jedynym telefonem, jakim się posługiwaliśmy, był analogowy aparat u sąsiadki, lub budka telefoniczna. Szczytem techniki w tej dziedzinie było zastąpienie bilonu kartą. Z niedowierzaniem przypominamy sobie, jak to wyglądało, gdy ludzie umawiali się ze sobą i po prostu przychodzili na spotkania, a widok młodzieńca z naręczem kwiatów czekającego dłuższy czas przed kawiarnią, był najzupełniej normalny. Teraz już po paru minutach wysłałby ponaglającą wiadomość:  “Gdzie jesteś?!” Oczywiście z mnóstwem emotikonów wyrażających zakłopotanie, rozczarowanie, bądź zdziwienie. Dawniej mężczyzna nie posiadał takiego wachlarza możliwości, uczył się więc cierpliwości do kobiet, stąd może związki sprzed lat nie r...